wtorek, 7 grudnia 2010

Zawiało na biało

Tydzień temu, na naszym balkonie, "uruchomiliśmy" karmnik dla ptaków. Dzień, czy dwa, trwało zanim dziobaki zorientowały się, że oto powstała nowa stołówka. Teraz już, robiąc wielki harmider, same przypominają mi o porze swojego śniadania. Szykuję im ziarna dyni i słonecznika, do tego groch i kaszę jaglaną, mieszam je w filiżance pożyczonej od Zosi (Zosia jest dumna, że ptaszki częstują się z jej plastikowego serwisu) i przesypuję do karmnika. Po chwili tym powietrznym żarłokom nie przeszkadzają nawet przylepione do szyby balkonowej dzieci. Walka o smakołyki trwa do ostatniego ziarenka.


Okazało się, że karmnik wystawiliśmy w najlepszym momencie, śnieżek tylko pruszył, na daszku powstała przyjemna czapeczka i było bajkowo.
Do czasu. Ostatnie dni przyniosły nadspodziewanie duże opady białego puchu, a bajkowa czapeczka zamieniła się w ogromną czapę.



W dodatku karmnik okazał się być dobrym schronieniem dla spóźnialskich, którzy nie zdążyli do domu przed zamiecią. Gdy bardzo, bardzo wczesnym rankiem (było jeszcze ciemno!) wyszłam, by zrzucić śnieg z naszego ponad stuletniego balkonu (wizja balkonu urywającego się i spadającego w dół, prześladuje mnie od jakiegoś czasu), spod karmnikowego daszku wyprysnęła jakaś przemoczona kulka i śmignęła w kierunku mi nieznanym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawione komentarze!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...